Poznali się w barze. Jak zwykle
za dużo wypiła, choć świadomość wciąż nie dawała jej spokoju. Zacznijmy jednak
od początku.
Dzień był ciężki i przy długi,
męczył ją swoją monotonią. Z upragnieniem wyczekiwała wieczoru, który przyszedł
niczym zbawienie. Ciemność spowiła miasto i odczuła błogi spokój. Wróciła
powoli do domu, nie śpieszyła się, bo przecież nie miała do kogo. Duże, ciche i
ciemne mieszkanie. Jak zwykle pozapalała wszędzie światła, nastawiła wodę na
herbatę, zrobiła kilka kanapek i rozsiadła się wygodnie na kanapie. Włączyła
laptopa i telewizor by wypełnić jakoś tą ciszę. Było jeszcze wcześnie, zegar
wybijał dopiero 18. Pomyślała, że nie może tu dziś zostać, że musi wyjść. To
nie był dobry czas na samotny wieczór zwłaszcza, że zaczynał się weekend.
Poszła do łazienki i zaczęła
napuszczać wody do wanny. W między czasie pozmywała po obiado-kolacji. Łazienka
wypełniła się parą i jak tylko tam weszła poczuła się całkowicie rozluźniona.
Rozebrała się i weszła do wanny pełnej gorącej wody. Niesamowite uczucie
błogości i świętego spokoju. W tle grało radio, a ona oddała się relaksowi.
Po kąpieli czuła się jak nowo
narodzona. Ubrała się w seksowną sukienkę, nienagannie umalowała oczy, idealnie
ułożyła fryzurę. Jeszcze tylko blask czerwonej szminki i może wyjść na miasto.
Poszła do swojego ulubionego
pubu, zamówiła kieliszek wina i siedziała przy barze wpatrując się w czerwoną
jak krew ciecz. Ktoś zaproponował, że zapłaci za nią, nie obdarowała go nawet
spojrzeniem, bo niepotrzebne takie spoglądanie, gdy głos nie skrywa krzty
namiętności. Odmówiła, zabrała kieliszek i zaczęła spacerować po lokalu niby
szukając wolnego stolika. Biodra kołysała delikatnie w rytm muzyki, a kieliszek
zrobił się pusty. Musiała wrócić by zamówić kolejny. Przy barze zrobiło się
pusto, usiadła więc na poprzednim miejscu w poprzedniej pozycji. Wyglądała na
zamyśloną choć wyjątkowo miała w głowie pustkę. Coś nagle ją tknęło i zmusiło
do podniesienia wzroku i skierowania go na drzwi wejściowe. Ich spojrzenia się
spotkały, spłoszona niczym mała sarna od razu odwróciła wzrok i skierowała go
na kieliszek. On wszedł, był sam, podszedł do baru, stanął tuż obok niej tak,
że stykali się ramionami. Nie odważyła się spojrzeć, ale czuła jego bliskość,
woń jego perfum, ciepło ciała. Zamówił piwo i jak gdyby nigdy nic odszedł.
Odczekała chwilę, a następnie powłóczyła za nim wzrokiem. Usiadł dość niedaleko
twarzą do niej, tak jakby chciał mieć ją na oku. Ich spojrzenia znów się
spotkały, a ona znów speszona odwróciła się. Zamówiła kolejny kieliszek, jej
policzki lekko poczerwieniały od alkoholu, po raz kolejny zerknęła na niego.
Sytuacja ta trwała jeszcze 2 kieliszki. Dotykali się nawzajem spojrzeniami i z
każdym dotykiem coraz trudniej było im oderwać od siebie oczy. Była już
zniecierpliwiona tą sytuacją i dziwiło ją czemu jeszcze nie zagadał, skoro
kilka razy stał przy niej zamawiając piwo. Może na kogoś czeka, nie to nie
możliwe, nie czekałby tyle, ale przecież ludzie nie mają w zwyczaju, tak jak
ona, wychodzi do baru samemu. Podczas kolejnego spojrzenia wystawił jej język.
Oburzyła się niezmiernie, w głowie zaczęły kłębić się jej myśli, jak on mógł ją
tak znieważyć. W końcu nie wytrzymała, wzięła swój kieliszek i ze złością
powędrowała do niego. Przedstawiła się i wyrzuciła mu jego niegrzeczne
zachowanie. Wymienili kilka nieznaczących zdań i miliony spojrzeń. Oboje
wiedzieli, że nie mogą tego już dłużej przeciągać, zaprosił ją do siebie.
Odmówiła, wolała by poszli do niej, zgodził się.
Wzięli taksówkę i w kilka minut
znaleźli się pod jej mieszkaniem. Z trzęsącymi się rękoma otwierała drzwi, a
napięcie między nimi było coraz większe. Ledwie przekroczyli próg mieszkania
zaczęli się namiętnie całować. Była to niczym nie skrępowana żądza. Kierowali
się do sypialni rozrzucając wszędzie ubrania i nie przestając się całować.
Rzucił ją na łóżko, chwile dotykał ją samym wzrokiem, a ona od dawna nie czuła się
tak kobieco i seksownie. Położył się na niej, jego pocałunki stały się czułe, a
dotyk delikatny. Jego dłoń powędrowała w kierunku jej pośladków później ud,
najpierw pieścił zewnętrzną stronę by przejść na wewnętrzną i posuwać się coraz
wyżej i wyżej. Ona nie była mu wcale dłużna, dotykała wpierw jego twarzy,
pieściła ramiona powoli schodząc niżej i niżej. Pieścili się długo, czule i
namiętnie. Zębami zdjął jej bieliznę, całował każdy centymetr jej ciała. Czuła
się jak w siódmym niebie i pragnęła by trwało to całą wieczność. Delikatnie
wszedł w nią, gdy dostrzegł, że ona tego właśnie pragnie najbardziej, jej
paznokcie utkwiły w jego plecach…
Był to po prostu seks. Po
wszystkim leżeli bezwładnie na łóżku usiłując złapać oddech. Zapaliła papierosa
i zapragnęła by sobie poszedł. Spojrzała na niego sugestywnie, a on bez trudu
zrozumiał aluzję. Wziął swoje rzeczy, ubrał się i wyszedł. Nawet się nie
pożegnali, bo i po co. Oboje wiedzieli, że to tylko dotykanie się spojrzeniami…